Wróciłem
do łowów między pomieszczeniami klubu, nadal niezaspokojony, choć nakarmiony
świeżutką gęstą lekko słonawą spermą włoskiego kochanka. Przemknąłem przez
korytarz, obserwując nowe twarze. Wśród nich był całkiem przystojny młody
dresik. Ubrany w dobrze przylegające do ciała czarne markowe spodnie z trzema
białymi paskami po boku, biały podkoszulek na ramiączkami i czapkę wpierdolkę,
odsłaniającą jego krótko ścięte blond włosy, a na stopach miał założone Nike
Air Max Tn, z których wyraźnie odznaczały się białe soxy. Koleś był
rzeczywiście przystojny. Wyższy ode mnie o głowę, z mocno zarysowaną żuchwą,
kontrastującą z dość młodą twarzą wygoloną na zero i bacznie obserwującymi
błękitnymi oczami. Jebany aryjczyk. Opierał z podeszwą jednego buta
spoczywającą na ścianie i lekko pochyloną głową, przez co wyglądał jak typowy
dresik z osiedla. Dołączyłem do niego przy ścianie. Uśmiechnął się, ale nic nie
powiedział i nie zadziałał. Władowałem więc swoją dłoń w spodnie i zacząłem
gmerać po klejnotach, najwięcej czasu poświęcając nabrzmiałemu podjadanemu
kutasowi. Nie spuściłem się przecież po ostatnim jebaniu, przez co miałem ochotę
na kolejną akcję jak wyposzczona suka. Typ jednak chyba czekał na bezpośredni
gest z mojej strony. Wstałem i poszedłem kawałek dalej. Nie poszedł za mną.
Pomyślałem sobie, że tylko mi się wydawało, że był mną zainteresowany.
W
drugiej części klubu natknąłem się na czterdziestoletniego faceta w wytartych
dżinsach, w których odznaczał się spoty kutas. Wcześniej go już minąłem, jak
wchodził z jakimś pasywem do darkroomu. Teraz niczym polujący wilk na ranną
sarnę, wypatrzył mnie wchodzącego do jednego z pomieszczeń i zatrzymał
stanowczym gestem drzwi, które chciałem zamknąć za sobą. Wszedł za mną i
zamknął drzwi za sobą. Byłem z kolejnym typem sam na sam w pomieszczeniu, gdzie
był gloryhole i chciałem czekać na tajemniczego kutasa wynurzającego się z
dziury. A tutaj mam nieproszonego gościa, który bez ceregieli wparował do
pomieszczenia i zaczął rozpinać guzik, a później rozporek od spodni.
-
Widziałem jak patrzysz mi na krocze. Nie będziemy się bawić w gloryhole.
Podszedł
do mnie i chciał mnie pocałować, a że ja wolę ssać niż lizać się z typem, od
razu klęknąłem. Na jego tanich gaciach znajdowały się jeszcze resztki spermy po
poprzedniej akcji, a kutas znów wypychał materiał, przez który czuć było
testosteron tego kolesia. Zsunąłem jego bieliznę, a przede mną pojawił się
średniej wielkości kutas, prawie w pełnym wzwodzie, lekko przechylony na lewo z
przystrzyżonymi włosami na jajach. Główka kutasa była oblepiona zaschniętą
spermą, którą od razu zacząłem zlizywać. Pomyśleć, że jeszcze tyle pysznego
nektaru, poprzedni lachociąg zmarnował. Mój mięsisty jęzor jeździł po jego
główce, pieścił cewkę moczową, wślizgiwał się pod napletek, pod którym zostało
jeszcze dużo smegmy. Nim zacząłem ssać jego kutasa, dobrze wypieściłem jego
mosznę. Dłonie typa gładziły mnie po włosach, a z jego ust wydobywały się
pomruki i wyraz aprobaty.
-
Daj teraz ja ci possam kutasa
-
Nie dzięki, wolę obciągać bez wzajemności – stwierdziłem zgodnie z prawdą. Nie
przychodziłem do klubu, aby tylko spuścić balast z jąder, ale przede wszystkim
zaspokoić dziką żądzę jebania, ssania kutasów i nakarmić się białkiem prosto z
pyt prawdziwych samców.
-
Spoko, to liż go tak jak to robiłeś, nie śpiesz się.
Wykonując
zalecenie czterdziestolatka grzecznie lizałem całego jego fiuta od nasady i
wiszących jaj, przez trzon po samą główkę. On nawet mi nie pomagał w działaniu.
Zostawił mi wolną rękę, a może raczej powinienem napisać wolne usta. Ssałem,
pieściłem, lizałem, obciągałem, zasysałem, wpychałem po same jaja, dławiłem się
nim, śliniłem i jeździłem łapą po całym sprzęcie na zmianę. On musiał się
opierać o ścianę, żeby nie zwariować. Sam nawet się nie zorientował, kiedy
salwy gorącego nasienia, jak z gejzeru tryskały mi na ryj. Ja sam byłem
zdziwiony, bo nie przyśpieszył oddechu i nie dał żadnego znaku, że będzie
kończył. Po prostu w pewnym momencie poczułem wrzący nektar zalewający mi pysk,
kapiący mi po brodzie i lejący się na bluzę. Więc szybko zassałem się, aby nie
zmarnować reszty napoju bogów. Po wszystkim jeszcze mu wypolerowałem chuja na błysk.
Typ zadowolony opuścił pomieszczenie. A ja nie mając lepszego rozwiązania na
swoją ospermioną twarz, po prostu wytarłem się w rękaw. I tak bluza była już
oznaczona białymi śladami gorącego kleju prosto z jąder.
Miałem
wyjść, kiedy w dziurze w ścianie pojawił się kutas nienajgorszych rozmiarów. Właścicielem
był jakiś otyły koleś, a nie przepadam za grubszymi facetami, ale ja miałem
tylko zrobić mu dobrego loda. Moim oczom zaś prezentowała się strzelista pyta,
z dużą ciemnoczerwoną główką i bardzo dużą cewką, jakby koleś robił często
sondowanie. Obcy mężczyzna, żeby zachęcić mnie do ssania jego sprzętu, wepchnął
jeszcze w ciasną dziurę w ścianie swoje jaja, które teraz były nabrzmiałe i z
pewnością pełne spermy.
Zamknąłem
tylko drzwi na zasuwę i zaraz dobrałem się do tego berła, które pragnęło
zainteresowania. Na początku delikatnie ustami wypieściłem jego głowę i z każdą
sekundą przechodziłem coraz głębiej i głębiej, aż poczułem opór własnego
gardła, aż jego chuj drażnił mi migdały. Dopchnąłem swoją głowę na Maksa, aż
dolna warga spoczęła na jego worze. I wyjąłem całego kutasa, aby po chwili znów
wjechać nim po sam przełyk. I tak ciągle i ciągle. Zasapałem się nieźle,
łykając tego fiuta, ale było warto. W nagrodę zalał mi pysk ciepłym nektarem.
Szczerze mówiąc nie było go wiele i bez problemu zmieściłem cały ładunek jego
jąder w ustach, ale byłem bardzo zadowolony z siebie. Oczywiście wszystko
połknąłem.
Nie
miałem jednak czasu zbytnio odsapnąć od pracy lachociąga, bo zaraz zobaczyłem
kolejnego fiuta w dziurze. To był stary żylasty kutas, który był niezwykle
twardy. Można było nim rozbijać cegły. Wiedziałem do kogo należał. Za mną co
jakiś czas snuł się starszy pan, ubrany w stylu beara w skórzane spodnie i
białą koszulę. Wyglądał jak harleyowiec po siedemdziesiątce z dłuższą siwą
brodą. Nie byłem nim zainteresowany, a teraz widziałem go tylko oczyma
wyobraźni, bo przecież przede mną prężył się tylko penis, na którym odznaczała
się każda tętnica, która pompowała litry krwi do tego kawała mięsa.
Musnąłem
go delikatnie, a on niczym zwierzak zareagował i poruszył się, śliniąc się do
mnie lepkim preejakulatem. Swoim łapczywym jęzorem zbadałem każdy milimetr jego
nabrzmiałej fujary. Rzadko kiedy spotyka się tak twarde kutasy, które robią
wrażenie, że zaraz wybuchną. Jeżdżąc ustami po całym trzonie, czułem jak
pulsuje. Nie będę ukrywał, że obrabianie takiego wała nie należy do najbardziej
przyjemnych dla krtani, bo on zupełnie nie dopasowuje się do przełyku. Jego
twardy drąg poharatał mi gardło, ale ja dzielnie go pieściłem. Lizałem to
wędzidełko, to zataczałem koła po żołędziu, to ssałem samą główkę, pomagając
sobie dłonią, aby ściągnąć skórę z tego działa. Co jakiś czas starałem się
pochłaniać cały gnat, choć nie było to łatwe. Aby sprawić właścicielowi jeszcze
więcej przyjemności, obracałem głową podczas robienia gały, aby jak najbardziej
stymulować go.
I
to podziałało, co przekonało mnie o tym, że nie myliłem się bardzo, że w końcu
wybuchnie. To był istna erupcja wulkanu, potok spermy, jakby jego nasienie nie
szło z jego wora, ale z samego jądra ziemi. Kiedy zaczął dochodzić miałem na
półgwizdka jego pałę w swoim gardle, przez co się zakrztusiłem i trochę
uroniłem białego nektaru na ziemię, a część jego spermy poszła mi nosem.
Okropne uczucie, ale nie miałem czasu zastanawiać się nad swoją przyjemnością.
Tutaj nadal lała się sperma. Łapczywie zacząłem spijać wszystko co wystrzeliwał
nadal pulsujący kutas. Jak wcześniej byłem ubrudzony nasieniem, to teraz cały
mój pysk i bluza lepiły się od gorącego kleju. Wylizałem na błysk kutasa, który
za chwilę zniknął w dziurze. Nie mogłem zmarnować tego wszystkiego co mi się
ulało. Zebrałem resztki spermy z twarzy i wylizałem własne dłonie. Wtedy jak
totalna szmata klęknąłem i zacząłem zlizywać to co mi pociekło na ziemię.
Usatysfakcjonowany opuściłem darkroom.
CDN