Jest to następne cwelenie z masterem, który mnie kiedyś trenował w plenerze. Przez pewien czas nie mieliśmy czasu. Albo ja byłem zapracowany, albo on nie miał możliwości. W końcu jednak spisaliśmy się sms'ami na spotkanie. Miał wolną chatę, a więc mogliśmy zabawić się w lepszych warunkach. Umówiliśmy się wcześnie rano w poniedziałek. Mieszkaliśmy od siebie koło czterdziestu minut drogi. Miałem więc ubrać się w dres i przebiec drogę nas dzielącą.
Wcześnie rano się obudziłem. Wstałem, umyłem się i przebrałem w sportowy strój. Założyłem na giry kilkudniowe soxy, w których zawsze biegam. Na własny smród jebiących skarpet i myśl o zbliżającej się akcji, kutas mi sterczał. Wziąłem telefon, założyłem słuchawki na uszy i pobiegłem w stronę celu. Nie śpieszyłem się specjalnie, ponieważ miałem jeszcze trochę czasu w zapasie. Wybrałem się za szybko do niego, więc mogłem sobie dłużej pobiegać. Zrobiłem zresztą jedna przerwę bo się trochę zmachałem. Kiedy byłem w okolicy dostałem smsa z dokładnym numerem klatki i mieszkania, bo wcześniej wskazał mi tylko na mapie google blok. Byłem już w okolicy, więc przyśpieszyłem, żeby Pan nie musiał na mnie czekać. Nacisnąłem 14 na domofonie. Drzwi od klatki od razu się prawie otworzyły. Najwyraźniej wypatrywał mnie. Sprintem wbiegłem na czwarte piętro. Pot lał się po mnie jak głupi. Wcześniej od tego długiego biegania po okolicy, a teraz jeszcze po wysiłku ze schodami. Na górze były tylko jedne drzwi, które czekały otwarte na mnie. Wszedłem do środka. On był ubrany tylko w krótkie spodenki, w których chodzi po mieszkaniu i białe soxy. Właśnie na dłonie zakładał jakieś rękawiczki. Miał odsłoniętą ładnie podkreśloną klatę przez mięśnie, ale nie był jakoś szczególnie zbudowany.
- No rozbieraj się, na co czekasz? - spojrzał na mnie poirytowany. Zacząłem z siebie zdejmować kolejne partie ciuchów. On dodał jeszcze w woli wyjaśnienia - wszystko masz zdjąć.
- Tak jest Panie.
On w między czasie zamknął drzwi i przeszedł do pokoju coś przygotować. Poskładałem ciuchy w kostkę, na samej górze dałem brudne soxy. Stałem na baczność w przedpokoju, patrząc się w ziemię, czekając na dalsze polecenia.
niedziela, 31 lipca 2016
środa, 6 lipca 2016
Pierwszy raz w darkroomie
Pierwszy raz w darkroomie
Pojechałem na imprezę do HAHu w Poznaniu. Razem ze znajomymi planowaliśmy poszaleć. Przed wejściem do klubu trochę wypiliśmy i już szumiało w głowie. Na początku w swoim towarzystwie bawiliśmy się, doprawialiśmy się drinkami i łowiliśmy jakiś fajnych gości na parkiecie. Na górze pełno ludzi. Nawet dobrze nie można było potańczyć, ale z drugiej strony dużo fajnie zbudowany ziomków, o których można było wyrwać lub się poocierać. Koło pierwszej zgubiłem swoich znajomych. Zupełnie nie narzekałem bo jeden łysy wyższy ziomek w opiętej koszulce na ramiączkach dotrzymywał mi towarzystwa. Gościu pierwsza klasa. Barczysty. Łape miał jak cztery moje. Silne rysy twarzy. Dość przystojny. Dobrze się gadało i tańczyło. Trochę się też go pomacało przez ciuchy. Już więcej nie piłem, choć on by jeszcze we mnie władował kilka shootów.
Pewnie bym się z nim spiknął. Grubo po drugiej jacyś jego kumple wyłapali go z tłumu gorących spoconych ciał na piętrze. Stwierdzili, że się zbierają i wyszli razem z HAHu. Dobry towar na przelotny romans, albo przynajmniej nocne harce zwiał. Podał mi swoje dane i kazał znaleźć na fejsie. De facto później się z nim zgadałem na jakąś kawę na mieście. Teraz jednak zostałem sam, bo moi znajomi gdzieś znikli. Trochę pokręciłem się po parkietach i nigdzie ich nie widziałem. Wątpiłem, żeby zostawili mnie samego. Po prostu gdzieś mi umknęli, albo się mijaliśmy.
Trochę z szumem w głowie, lekko sfrustrowany po straceniu dobrego towaru na resztę imprezy, nie mając co robić- poszedłem do darkroomu. Tym bardziej że jakiś typek koło 30-40 lat wszedł przede mną. Jeansy, czarna koszulka, adidasy, czapeczka pumy, łańcuch na szyi, łysy łeb i postawny krok. Lubię takich. Nawet jak nie mają dużych gnatów to potrafią dobrze jebać.
Na początku szedłem głównym korytarzem i zatrzymałem się na rozgałęzieniu. I nie dlatego, że nie miałem lepszego zajęcia. Stał tam już jakiś gościu. Urok tych miejsc polega na tym, że nie wiesz na kogo trafiasz. Nie wiesz co do końca się stanie. Był wyższy ode mnie i większy. Bez problemu trafiłem na wybrzuszenie. Od razu trafiłem na boksy, bo miał rozpięte spodnie. Oj już czekał na mnie tam niezły gnacik. Chwilę pomasowałem mu chuja. On też zaczął mojego miętolić w dłoniach. Popchnął mnie dłonią do kabiny. Ledwo położył mi dłoń na głowie, a ja już klęczałem i łapczywie wyciągałem jego kutasa z gaci. Władowałem kutasa w ryj. Ziomek dobrze obdarzony z owłosionymi jajami, brzuchem i klatą. Zacząłem ciągnąć jak głupi, a w między czasie waliłem sobie.
Po kilku minutach koło mnie było jeszcze dwóch kolesi z suniętymi do kostek spodniami. Każdy miał już przygotowanego, sterczącego chuja, który czekał na dobry obciąg. Kiedy nie możesz stwierdzić po wzroku o ziomkach, zwracasz uwagę na coś innego. Kolejny ziomek miał standardowego kutasa, był świeżo ogolony i pachniał. Ledwo zacząłem się nim zajmować, a on już stękał jak głupi. Najpierw oblizałem trzon, a później zająłem się ssaniem żołędzia. Jedną ręką waliłem chuja poprzedniemu kolesiowi, a ten chyba się z kimś lizał. Wychylał się ciałem w tył, a ja naciągałem ostro jego kutasa.
Czas było spróbować trzeciego z kutasów. Mój ulubiony kształt kutasa. Zagięty w dół, idealnie wchodził w gardło. I gęste włosy na nabrzmiałych od spermy jajach. Chwycił pewnie moją głowę potężną dłonią i od razu wepchnął całego drąga w ryj, aż nie mogłem oddychać. Przytrzymał mnie tak chwilę, a ja dumnie nie zakrztusiłem się, ani nie próbowałem się wycofać. Ale i tak zebrały mi się hektolitry śliny, która spłynęła mi po brodzie od razu po wyjęciu. Taki oral właśnie lubię. Jak facet robi z mojego ryja masturbator. Jebie mnie ostro w gardło. Nie dał mnie już żadnemu z pozostałych. Oni musieli zadowolić się trzepaniem konia, kiedy ten facet ruchał mnie w pysk jak rasową kurwę. Dociskał mnie do swojego podbrzusza, na twarzy czułem jego gęste włosy łonowe. Cała akcja trwała kilkanaście minut. Ja już nie miałem siły łykać tego kutasa kiedy zaczął karmić mnie gorącym nasieniem. Ile tego było. Kurwa. Myślałem, że nie skończy. Nawet nie zczaiłem się jak zostaliśmy w kabinie w dwóch tylko. On wytarł pałę jeszcze w moją twarz, strzepnął ostatnie krople spermy i wyszedł. Mi dużo nie trzeba było. Kilka machnięć i zjebałem się na podłogę.
Z darkroomu wyszedłem usatysfakcjonowany z dobrej "imprezy". Poszedłem do łazienki, żeby trochę się ogarnąć. Przeczesałem ręką włosy i zgarnąłem resztki spermy. Umyłem pysk. No tak. Jeszcze zostały brudne spodnie. Sam na siebie się zjebałem.
Krótko po wyjściu złapałem jeszcze znajomych, którzy spojrzeli na mnie żartobliwie pytając:
- A ty gdzie byłeś? - a przecież po samych brudnych spodniach można było się kapnąć, gdzie spędziłem ten niedługi czas imprezy.
Pojechałem na imprezę do HAHu w Poznaniu. Razem ze znajomymi planowaliśmy poszaleć. Przed wejściem do klubu trochę wypiliśmy i już szumiało w głowie. Na początku w swoim towarzystwie bawiliśmy się, doprawialiśmy się drinkami i łowiliśmy jakiś fajnych gości na parkiecie. Na górze pełno ludzi. Nawet dobrze nie można było potańczyć, ale z drugiej strony dużo fajnie zbudowany ziomków, o których można było wyrwać lub się poocierać. Koło pierwszej zgubiłem swoich znajomych. Zupełnie nie narzekałem bo jeden łysy wyższy ziomek w opiętej koszulce na ramiączkach dotrzymywał mi towarzystwa. Gościu pierwsza klasa. Barczysty. Łape miał jak cztery moje. Silne rysy twarzy. Dość przystojny. Dobrze się gadało i tańczyło. Trochę się też go pomacało przez ciuchy. Już więcej nie piłem, choć on by jeszcze we mnie władował kilka shootów.
Pewnie bym się z nim spiknął. Grubo po drugiej jacyś jego kumple wyłapali go z tłumu gorących spoconych ciał na piętrze. Stwierdzili, że się zbierają i wyszli razem z HAHu. Dobry towar na przelotny romans, albo przynajmniej nocne harce zwiał. Podał mi swoje dane i kazał znaleźć na fejsie. De facto później się z nim zgadałem na jakąś kawę na mieście. Teraz jednak zostałem sam, bo moi znajomi gdzieś znikli. Trochę pokręciłem się po parkietach i nigdzie ich nie widziałem. Wątpiłem, żeby zostawili mnie samego. Po prostu gdzieś mi umknęli, albo się mijaliśmy.
Trochę z szumem w głowie, lekko sfrustrowany po straceniu dobrego towaru na resztę imprezy, nie mając co robić- poszedłem do darkroomu. Tym bardziej że jakiś typek koło 30-40 lat wszedł przede mną. Jeansy, czarna koszulka, adidasy, czapeczka pumy, łańcuch na szyi, łysy łeb i postawny krok. Lubię takich. Nawet jak nie mają dużych gnatów to potrafią dobrze jebać.
Na początku szedłem głównym korytarzem i zatrzymałem się na rozgałęzieniu. I nie dlatego, że nie miałem lepszego zajęcia. Stał tam już jakiś gościu. Urok tych miejsc polega na tym, że nie wiesz na kogo trafiasz. Nie wiesz co do końca się stanie. Był wyższy ode mnie i większy. Bez problemu trafiłem na wybrzuszenie. Od razu trafiłem na boksy, bo miał rozpięte spodnie. Oj już czekał na mnie tam niezły gnacik. Chwilę pomasowałem mu chuja. On też zaczął mojego miętolić w dłoniach. Popchnął mnie dłonią do kabiny. Ledwo położył mi dłoń na głowie, a ja już klęczałem i łapczywie wyciągałem jego kutasa z gaci. Władowałem kutasa w ryj. Ziomek dobrze obdarzony z owłosionymi jajami, brzuchem i klatą. Zacząłem ciągnąć jak głupi, a w między czasie waliłem sobie.
Po kilku minutach koło mnie było jeszcze dwóch kolesi z suniętymi do kostek spodniami. Każdy miał już przygotowanego, sterczącego chuja, który czekał na dobry obciąg. Kiedy nie możesz stwierdzić po wzroku o ziomkach, zwracasz uwagę na coś innego. Kolejny ziomek miał standardowego kutasa, był świeżo ogolony i pachniał. Ledwo zacząłem się nim zajmować, a on już stękał jak głupi. Najpierw oblizałem trzon, a później zająłem się ssaniem żołędzia. Jedną ręką waliłem chuja poprzedniemu kolesiowi, a ten chyba się z kimś lizał. Wychylał się ciałem w tył, a ja naciągałem ostro jego kutasa.
Czas było spróbować trzeciego z kutasów. Mój ulubiony kształt kutasa. Zagięty w dół, idealnie wchodził w gardło. I gęste włosy na nabrzmiałych od spermy jajach. Chwycił pewnie moją głowę potężną dłonią i od razu wepchnął całego drąga w ryj, aż nie mogłem oddychać. Przytrzymał mnie tak chwilę, a ja dumnie nie zakrztusiłem się, ani nie próbowałem się wycofać. Ale i tak zebrały mi się hektolitry śliny, która spłynęła mi po brodzie od razu po wyjęciu. Taki oral właśnie lubię. Jak facet robi z mojego ryja masturbator. Jebie mnie ostro w gardło. Nie dał mnie już żadnemu z pozostałych. Oni musieli zadowolić się trzepaniem konia, kiedy ten facet ruchał mnie w pysk jak rasową kurwę. Dociskał mnie do swojego podbrzusza, na twarzy czułem jego gęste włosy łonowe. Cała akcja trwała kilkanaście minut. Ja już nie miałem siły łykać tego kutasa kiedy zaczął karmić mnie gorącym nasieniem. Ile tego było. Kurwa. Myślałem, że nie skończy. Nawet nie zczaiłem się jak zostaliśmy w kabinie w dwóch tylko. On wytarł pałę jeszcze w moją twarz, strzepnął ostatnie krople spermy i wyszedł. Mi dużo nie trzeba było. Kilka machnięć i zjebałem się na podłogę.
Z darkroomu wyszedłem usatysfakcjonowany z dobrej "imprezy". Poszedłem do łazienki, żeby trochę się ogarnąć. Przeczesałem ręką włosy i zgarnąłem resztki spermy. Umyłem pysk. No tak. Jeszcze zostały brudne spodnie. Sam na siebie się zjebałem.
Krótko po wyjściu złapałem jeszcze znajomych, którzy spojrzeli na mnie żartobliwie pytając:
- A ty gdzie byłeś? - a przecież po samych brudnych spodniach można było się kapnąć, gdzie spędziłem ten niedługi czas imprezy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)