Przeszedłem
się jeszcze raz przez klub, raczej rekreacyjnie, niż z ochotą na jakąś zabawę.
Moja impreza zakończyła się razem z ostatnim spustem. Mijałem na parkiecie i
między korytarzami znajome twarze osób, z którymi się dzisiaj zabawiałem.
Zamówiłem sobie jeszcze jedną butelkę wody, bo strasznie miałem przeorane
gardło i potrzebowałem je przepłukać. W sumie mogłem kupić coś w nocnym
sklepie, albo dojść do hotelu, żeby nie przepłacać, ale zupełnie wtedy nie
wpadło mi to do głowy. Poszedłem do szatni, mijając siedzącego na fotelu
aryjskiego młodego dresa, który mnie bacznie obserwował. Kiedy pobierałem
kurtkę, on też wszedł do przedsionku i też wziął ortalionową kurtkę. Wyszedłem
chwilę przed nim, a on niby obojętnym luzackim krokiem podążał za mną. W sumie nie
wyglądał jakby był mną zainteresowany, zresztą jak przez większy czas imprezy
robił wrażenie niezdecydowanego. Popatrzę się, ale nie zareaguje na zaczepkę.
Pomacam się po klejnotach, ale nie dołączę się do zabawy bezpośrednio.
Idąc
w stronę hotelu wybrałem skróty przez boczna uliczkę. Ziomek z klubu poszedł za
mną. Przyśpieszył kroku. Przystanąłem udając, że szukam czegoś w telefonie.
Chciałem, żeby mnie wyminął, bo czułem się niekomfortowo śledzony przez tego
typa. Oczywiście w głowie siedziała mi myśl, że przesadzam. Nie jestem w sumie
żadnym Adonisem, żeby jakiś obcy typ wypatrzył mnie w Cactusie i natarczywie był
mną zainteresowany. I w tym momencie się zaskoczyłem. Młody zamiast przejść
obok mnie tym swoim obojętnym chodem, pchnął mnie na ścianę budynku, a jego
smukła dłoń z szorstkimi odciskami spoczęła na moich ustach. Byłem speniany. W
mojej głowie galopowały myśli- czego ten typ chce ode mnie, czy nie dostanę
wpierdolu, że to był błąd pójść krótszą drogą, a z drugiej strony coś mnie
podjadało i kutas zaczynał mi drętwieć w spodniach.
-
Lubisz kurwa opierdalać gałę? – warknął cicho, przeszywając mnie swoimi
błękitnymi oczami. To spojrzenie i ton głosu zupełnie do niego nie pasowały.
Niby młody chłopaczek z klubu, a taki agresywny. – Klękasz, ssiesz i
rozejdziemy się bez spiny. Tylko nie drzyj mordy. Czaisz?
-
Spoko, nie mogłeś w klubie? – spytałem, gdy tylko przestał zakrywać moje usta.
-
Nie gadaj kurwa tylko zabieraj się do roboty. Nie mam czasu.
Od
razu zsunął swoje ortalionowe spodnie wraz z bokserkami, ukazując przeciętnego
kutasa, niezbyt grubego z mega owłosionymi nabrzmiałymi jajami, opartymi na
gumie dresów. Ja się nieśmiało rozejrzałem po bokach, bo w sumie niezbyt
optymalne miejsce na akcję. Tyły budynków w centrum miasta. Niby był środek
nocy, ale nigdy nie wiadomo kto może tutaj się pojawić. Kucnąłem przed ziomkiem
i nim zacząłem się zajmować jego sprzętem, poczułem zapach zmieszanego ze sobą
potu, spermy, moczu i testosteronu. Główka jego penisa była biało-żółta od
zaschniętej spermy. Nie miałem jednak czasu napawać się aromatami i widokami,
bo koleś „nie miał czasu” i wpakować mi gnata prosto w przełyk, aby zacząć
drylować mi migdały. Krztusiłem się gnatem, a kiedy próbowałem złapać powietrza
i wysuwałem go z ust, on docisnął mnie do swojego krocza i pewnymi ruchami
swoich bioder po prostu ruchał mnie w gardło.
Na
chwilę wyjął go z mojego pyska, a gdy ja spojrzałem na niego z dołu (z tej
perspektywy, którą bardzo lubię), na mojej twarzy wylądowała gęsta hara, która
spłynęła mi po policzku. Wytarłem dłonią ją i zlizałem. Koleś był chyba
zadowolony bo napluł na mnie znów, tym razem trafił prosto w usta, a zaraz za
jego śliną powędrował kutas, który znów zaczął jebać mnie na pełnych obrotach.
Jego łapa mocno mnie docisnęła do podbrzusza, że poczułem kutasa w swoim
przełyku, a hektolitry spermy zaczęły mnie zalewać. Zakrztusiłem się i
myślałem, że się uduszę. Gdy tylko złapałem oddech, jego kutas znów wylądował w
moich pysku. Był już mniej twardy, ale nadal smakował intensywnie spermą. Po
chwili poczułem kolejną salwę czegoś gorącego. Na początku myślałem, że ma
kolejny orgazm, ale to był gorący, gorzki mocz. Zupełnie mnie na to nie
przygotował, więc łyknąłem tylko trochę, a później złoty deszcz zaczął wylewać
mi się z ryja, a ja znów zacząłem się dusić. Połknąłem tyle ile byłem w stanie
i musiałem wyjąć jego pyta z ust. On jednak nie przestał lać. Teraz kierował
strumień na moją głowę, pysk i ciuchy.
-
Przestań – rzuciłem odruchowo, zasłaniając oczy przed moczem
-
Kurwa, pedały to lubią. Nie pierdol.
Zaśmiał
się. W końcu przestał się na mnie odlewać, tylko strzepał z wała ostatnie
krople moczu i schował gnata w spodniach. Odszedł, jakby nic wielkiego się nie
stało, a ja zostałem mokry od szczoch z wyjebanym ryjem. Zastanawiałem się, jak
pokaże się w hotelu. Tym jednak martwiłem się później, w tamtym momencie
musiałem sobie jeszcze zwalić konia.
Jak zwykle konkret akcja!
OdpowiedzUsuńJeden wieczór, a ile się dzieje...
cóż mam powiedzieć? sam bym chciał doświadczyć takie ruchanie w usta i zostać zalany ... czekam na dalsze dzieje ...
OdpowiedzUsuńwieczór można powiedzieć że udany
OdpowiedzUsuńWłaśnie się masturbuję na moim blogu
OdpowiedzUsuńAle akcja. Ja miałem podobną z kolesiem z siłowni. Tzn bez moczu. Koleś pozwolił wyruchac się w ryj i spuścić -MEGA :D
OdpowiedzUsuńLubisz w usta tryskac czy może wolisz w tylku faceta dojsc?
UsuńSuper akcja, pisz więcej o darkroomach :)
OdpowiedzUsuń