Lubię być grzecznym i posłusznym psem,
który zadowoli swojego Pana. Jestem z tych wychowanych, choć trochę
nieporadnych, ale bardzo starających się zwierzaków. Z chęcią przyjmuję karę Pana,
jeżeli on uważa, że na nią zasłużyłem. Ogólnie jednak staram się wykonywać
powierzone zadanie na maxa. Pewnego razu spisałem się z facetem, który właśnie
miał ochotę na takiego cwela jak ja. Umówiliśmy się u niego w domu.
Adres dostałem. Byłem jak zawsze kilka
minut przed zgodnie z zasadą, lepiej być wcześniej niż się spóźnić. Właściwszym
jest, aby taki szczeniak jak ja miałby czekać niż Pan. Znalazłem więc starą
kamienicę, która z zewnątrz nie wyglądała zbyt ciekawie. Czekałem przed
zamykanym wejściem do bramy. Krążyłem trochę sobie, bo było zimno. Nie była to
typowa zima ze śniegiem, ale jednak było dość mroźnie. Przy okazji wzrokiem próbowałem
znaleźć osobę, która mogła być Masterem. Wcześniej nie widziałem jego twarzy.
Tylko od pasa w dół. Więc wiedziałem tylko, że jest właścicielem dorodnego
owłosionego kutasa (choć na zdjęciach to różnie bywa) i dużych owłosionych nóg.
On oczywiście kazał mi wysłać zdjęcie swojej dupy, kutasa, sylwetki i twarzy. Z
Panem nie można dyskutować. Minęło kilka osób. W końcu w moim kierunku zaczął
iść facet w szarych dresowych spodniach, czarnej puchowej kurtce i czapce na
głowie. Wszystko firmowe z łyżwą. Lubię dobrze ubranych kolesi. Z twarzy był
męski, ale typowy. Był dobrze zbudowany. Przy sobie prowadził ciemnobrązowego doga
kanaryjskiego. Zbliżył się do mnie i wyciągnął rękę.
- Siema- rzucił i po uściśnięciu dłoni,
wyciągnął kluczyki, aby otworzyć bramę.
Wszedł razem z psem pierwszy, a ja zaraz za
nimi. Zaczęliśmy iść do góry po schodach. Mieszkał na samej górze. Na początku
nic nie mówił, tylko ciągle na mnie zerkał. Przyglądał się mi dobrze, jakby coś
mu nie pasowało lub przeciwnie, jakby był zadowolony z nowego psa.
- Wchodzisz do środka i rozbierasz się do
naga. Nawet soxy. Klękasz i czekasz na polecenia – rzucił chwilę przed dojściem
do drzwi mieszkalnych.
Na jego piętrze znajdowały się dwa
naprzeciw siebie mieszkania. Otworzył mieszkanie i wszedł do środka. Odpiął
smycz od psa i wyczyścił mu łapy. Zaraz potem zdjął kurtkę i poszedł gdzieś na
moment, przedtem każąc swojemu psu pójść do „swojego pokoju”, który wykonał
polecenie. Widać, że był dobrze wytresowany. Gdzieś trochę obawiałem się, że
zaraz podejdzie do mnie i mnie użre, bo przecież obca osoba w domu. Zacząłem
się rozbierać. Wszystkie ciuchy złożyłem ładnie w kosteczkę. Koleś wrócił w
samej podkoszulce, krótkich spodenkach dresowych, getrach i tych samych butach,
w których była zewnątrz. Czarne zwykłe nike o gładkiej powierzchni idealnej do
lizania.
- No choć tutaj kundlu – rzucił, a ja zaraz
zacząłem na klęczka jak zwierzę do niego podchodzić. Co najśmieszniejsze
zareagował też jego pies, który zaczął wąchać i kierować się do mnie.
- Ares
do pokoju! – krzyknął zły, a pies wykonał polecenie, ale zaczął skamleć, jakby
prosił o pozwolenie. Ja w tym czasie znalazłem się przy kolesiu. – Czyść mi
buty szmato.
Zaraz moja twarz znalazła się przy jego
adikach. Zacząłem grzecznie pucować je swoim wilgotnym językiem z kurzu, piasku
i wszelkiego brudu. Centymetr po centymetrze stawały się lśniące od mojej
śliny. Wszelkie szpary, łączenia z podeszwą itp., szczególnie szorowałem, aby
wymyć z nich wszelkie brudy.
- Dobrze, staraj się szmato – drugim butem
przyciskał mój ryj, jeździł brudną podeszwą po głowie, zaraz właśnie zacząłem
się nią zajmować z czego był zadowolony. Master musiał jeszcze kilka rzucić tym
samym poleceniem do swojego psa, bo ten robił podchody, aby się do nas zbliżyć.
Biedny był zaciekawiony, co nowy gość robi swojemu Panu. A może był po prostu
zazdrosny! Ten jednak tylko skamlał i z pochyloną głową wracał do „swojego
pokoju”.
- Podnieś ten zapchlony pysk – rzucił hasło,
a ja od razu podniosłem głowę i jakoś tak zerknąłem na twarz Pan. Niefart
chciał, że spojrzałem mu się prosto w oczy i zaraz dostałem porządnego lepa w
ryj – Co ty kurwa robisz?! Pozwoliłem ci?!
- Przepraszam Panie.
Teraz patrzałem na wprost jego krocza. W
czarnych sportowych spodenkach odznaczało się już poważne wybrzuszenie. Po
chwili jednak nie miałem jak na nie patrzeć bo moja twarz ocierała się o nie.
Twardego gnata kryjącego się za materiałem. Czułem już ostry zapach potu i
szczochów, które ostro przebijały się przez spodenki. Pies Pana znów zaczął
robić podchody w naszym kierunku.
- Kurwa, Ares do pokoju! Jaki robisz
przykład?! – krzyknął niezadowolony i dał mi kolejnego plaskacza w ryj. Tym
razem z niezadowolenia z psa. Nie byłem winny, ale dostałem. Teraz już zawsze czaje,
że kundel zawsze jest winny, nawet jeżeli niczego nie zrobił. Koleś poszedł i
zamknął drzwi od tamtego pokoju, w którym siedział jego pies. Zaraz potem
wrócił.
- Już będziemy mieli spokój. – rzucił, a
zaraz odciągnął spodenki, z których wyskoczył porządny gnat . Ja zaraz chciałem
zacząć mu obciągać, ale znów dostałem w pysk z liścia – Kurwa wiem, że go
chcesz. Było pozwolenie?! Będziesz mi takim brudnym jęzorem chciał dotykać pały?!
Pojebało?! Trzeba Cię porządnie przetresować zanim będziesz dobrym kundlem. To
łazienki.
- Które to drzwi Panie? – zacząłem się
martwić, że zaraz znów dostanę w twarz za swoją niewiedzę.
- Tamte drzwi – rzucił – Właź pod prysznic.
On jeszcze poszedł sobie po piwo. Pił już
ponoć trzeciego browara. Ja już siedziałem grzecznie w obszernej kabinie
prysznicowej, klęcząc i grzecznie czekając na Pana. On zaraz poszedł blisko
mnie. Kutas mu już lekko opadł, choć nadal był nabrzmiały.
- Otwieraj pysk – jedno hasło. Ledwo rozwarłem
usta, a w moim kierunku już poszedł strumień słomkowego lekko gorzkiego i
słonego moczu. Lał mi po twarzy do ryja i na ciało. – Łykaj wszystko. Smakuje
nie? Pokaż jakie dobre szmato. Wiem, że to lubisz. Lubisz wszystko co mi
sprawia przyjemność.
Trochę nazbierało się mu w pęcherzu.
Zresztą po dwóch piwach nie ma co się dziwić. Za to jednak mocz nie był taki ciężki
w połknięciu. Szczerze to był bardzo apetyczny i sprawiało mi dużą przyjemność
sprawianie Panu satysfakcji, starając się łyknąć jak najwięcej nastawiając ryj
pod strumień. Nieporównywalnie lepszy niż poranny szczoch.
- Umyj się. Tu masz płyn 2w1. Tu masz
ręcznik. Byle szybko – jeszcze rzucił wychodząc z łazienki – czekam w salonie.
Na końcu korytarzu na lewo.
Włączyłem szybko sobie wodę. Napieniłem
płyn na sobie i wszystko spłukałem. Spieszyłem się, aby Pan był zadowolony.
Wytarłem się ręcznikiem do sucha, rozwiesiłem go na grzejniku i na kolanach
ruszyłem w stronę Pana. Może nie widział mnie tutaj, że szedłem jak posłuszny
pies, ale przynajmniej dobrze się czułem.
On już czekał na fotelu pijąc piwsko. Masował
sobie kutasa. Poczłapałem do progu drzwi i zatrzymałem się. Patrzałem się
jedynie w ziemię, czekając na polecenie. Chciałem go zadowolić.
- No ruszaj to swoje dupsko. Tam leżą getry
poprzedniego cwela. Powinny być dobre. - wskazał na sportowe czarne getry,
które miał rację pasowały na mnie doskonale. Widać, że nie były świeżo prane.
Na podeszwie były brudne i trochę capiły – No jazda pod moje nogi i niuchaj
soxy. Tego przecież tak bardzo chciałeś to korzystaj! Póki jestem dobry!
Bardzo szybko znalazłem się przy jego
nogach i przy jego znoszonych getrach. Wcześnie jednak musiałem nastawić ryj,
aby mógł opierając o moją głowę, ściągnąć buty. Ten aromat był zajebisty. Zaraz
zacząłem wąchać wilgotne soxy. Były zajebiste. On jeszcze jeździł mi nimi po
twarzy, dociskał do nosa, ocierał o mnie, że jego zapach zostawała mnie. Master
w tym czasie walił sobie, choć nawet nie zerkałem w jego kierunku. Po pierwsze
bo mi nie pozwolił, po drugie byłem zaabsorbowany tymi skarbami.
- Poniuchaj sobie jeszcze buty. Są dobrze
zajechane – stwierdził, a ja już po chwili miałem nos włożony w nie i
delektowałem się tym ciężkim aromatem. Kutas oczywiście mi stawał, a on sobie w
tym czasie jeździł stopą po nim i jajach. Trochę bolało bo dociskał je i
uderzał, ale za cenę tego zapachu się opłacało.
Poczułem dłoń na swojej głowie i ciągnięcie
za włosy. Podniósł mnie trzymając jedynie za włosy i pchnął na sofe, która była
już przygotowana do jebania. Ja grzecznie wypiąłem już dupsko, aby nie musiał
mi dawać kolejnego polecenia. On jednak wziął Dili, które nasmarował żelem i
zaczął rozpychać mi pizdę. Przy czym nie był wgl delikatny. Po prostu ostro
mnie nim posuwał, a ja stękałem.
- Kurwa zamknij tą pizde. Bądź ciszej –
rzucił, poczym wziął swoje znoszone boksy, które leżały tutaj chyba jakiś czas
i wepchnął do ryja i dalej się bawił moją dupą – Fajna ciasna. Ciekawe kiedy
ostatnio jebana. Dzisiaj ją przeoramy, że nie będzie już taka caśniutka.
- Zakładaj to – rzucił mi maskę
przeciwgazową z długą rurą. Posłusznie wykonałem polecenie. W masce mało
widziałem. On odłożył dildo, a na swoje nabrzmiałego kutasa założył ogumienie.
Na końcu rury mojej maski włożył swojego adika. Teraz jak oddychałem to non
stop czułem zapach jego przepoconych buciorów. Nie miałem czasu jednak się
delektować tym zapachem. On wjebał mi ostro kutasa w dupsko. Nie naślinił mi
dupy. Jedyny poślizg dawał lubrykant, który był od razu na prezerwatywie, a
więc niezbyt dużo. Miał dorodnego kutasa i zupełnie nie był delikatny. Zawyłem
i od razu grzbiet wypiąłem i ręcę poleciały mi do tyłu, aby go trochę przystopować.
- Zabieraj te łapy cwelu – krzyknął i dał
mi siarczystego klapsa w pośladek. Ja oczywiście słabo wszystko słyszałem przez
tą maskę. Chwycił jedną dużą dłonią moje ręce w nadgarstkach i zaczął mnie
ostro jebać. Ale to bolało. Najbardziej moment dociskania do końca kutasa. Mega
bolało. Jeden z boleśniejszych razów w moim życiu. Jęczałem, sapałem, płakałem,
ale wszystko wygłuszone przez maskę. On ostro mnie jechał. Jak rasową sukę. Nie
zwalniał, nie przerywał. Po prostu ruchał bez zahamowań. Nie przejmowało go to,
że mnie boli. To ja byłem, aby sprawiać mu przyjemność. Ewentualna przyjemność dla
mnie, była efektem ubocznym jego zabawy mną. W końcu strzelił dużym ładunkiem
spermy. Ja opadłem zmęczony na kanapie.
- Nie ma przerwy – krzyknął zdejmując ze
mnie maskę, przez ktorą cieżko mi się oddychało. Tym bardziej przy takim
wysiłku. On rzucił gumę gdzieś na bok. Przyciągnął mnie do swojego miękkiego
już kutasa, który był brudny od spermy. Nie lubię obciągać kutasa po ruchaniu
bo smakuje ogumieniem. Ale no zacząłem mu polerować – Do czysta ma być!
Jego chuj był wypolerowany doskonale. Pod
napletem dokładnie wypucowałem jęzorem. Zaczął znów twardnieć i wracać do stanu
gotowości Gdzieś w głowie mnie już to martwiło, bo byłem już zmęczony tym
rozmiarem w mojej dupie. On jednak teraz przeciągnął mnie do owłosionych jaj,
które musiałem doskonale wylizać. W końcu znów rzucił mnie na łóżko. Tym razem
miałem być jebany na pagony. Moja ulubiona pozycja, ale w tym momencie była to
najgorsza. W tej pozycji najlepiej czuć kutasa, a jego nie potrzebowałem czuć „lepiej”!
- Nogi do góry i wystawiaj mi ten otwór –
rzucił naciągając na chuja kolejną gumę. Zaraz przywarł do mnie swoim wielkim
ciałem, wpychając na maksa swojego chuja. Od razu wcisnął go do końca, a jego
jaja obiły się o mnie. Zawyłem a on wepchnął mi znów swoje gacie i położył
swoją dłoń na mojej mordzie, wcześniej plując na mnie. – Zamknij ryj cwelasie
bo Cię gorzej zmasakruje.
I zaczęło się kolejne tourne po mojej
dupie. Ale to bolało. Zaciskałem zęby na materiale jego brudnej bielizny.
Zamknąłem szkliste oczy i starałem się miarowo oddychać delektując przy tym
jego chujem w piździe. On jednak dobrze się bawił. Zagościł się tam na dobre.
Rżnął szybciej to wolniej. Głębiej. W końcu zaczął sobie wchodzić i wychodzić
na zmian. Oglądał jak mój anal się rozszerzył pod wpływem jego gnata. W końcu
znów go zapakował całego i jebał tak bez przerw. Ja miałem już dosyć. Mimo
zatkanej buzi słychać było moje ciche pojękiwania. Po policzkach spływały mi
łzy. Gdzieś w duszy jednak byłem zadowolony z takiego jebańska. W końcu wyjął
kutasa ze mnie, zdjął ogumienie i zaczął sobie walić, aby po chwili strzelić na
mnie kolejnym ładunkiem nasienia. Już mniejszym niż za pierwszym razem, ale
jednak pokaźnym.
- O kurwa. O tak – zaczął jęczęć jeszcze
chwilę. Strzepnął ostatnie krople spermy na mnie, wytarł główkę penisa o moje
uda i wstał – Do łazienki.
Myślałem, że będę mógł już się umyć. Nawet
nie doszedłem. Rzadko kiedy ktoś potrafi mnie bez dotykania kutasa doprowadzić
do orgazmu. Teraz jednak nawet nie skupiłem się na waleniu sobie, bo zabardzo
mnie bolało i było za dużo bodźców. Musiałem więc sobie jeszcze zwalić, ale to
już w domu. On jednak musiał się przecież jeszcze odlać. Trzecie piwo i orgazm
zobowiązywały do opróżnienia pęcherza. Teraz jednak wepchnął mi swojego sflaczałego
kutasa do ryja. Wypełniał moje usta gorącym moczem, które grzecznie łykałem. On
jednak nie starał się dozować, więc trochę mi się ulewało. Dostałęm jeszcze w
prezencie plaskacza w ryj.
- Dobra suka. Jeszcze można cię wychować i
będziesz dobrym kundlem na zawołanie. – zaśmiał się – Możesz się umyć. Koniec
zabawy. Ciuchy masz tutaj na półce. Ubierz się i wyjazd z chaty bo jeszcze Ci
wpierdole dla zabawy.
Czekam na kolejny kundlu
OdpowiedzUsuńświetny tekst i zajebiste masz przygody
OdpowiedzUsuń:D
super czekam na kolejny kundlu
OdpowiedzUsuńa ciekawe czy byłeś kundlem dla młodszego od siebie albo stary kundel był dla młodego Pana ?
nie oge sie doczekac kolejnej czesci :D
OdpowiedzUsuń