Datezone skarbnicą świeżego mięsa, a przede wszystkim miejscem wielkich zaskoczeń. Między setką profilów, prężących się kutasów, owłosionych bydlaków, wiszących jaj i prężących się klat, wpadłem na kolesia z mojego osiedla. Później się okazało, że mieszkamy w tej samej klatce. On 30-letni typowy osiedlowy dres, pracujący fizycznie w fabryce, na co dzień noszący się w ortalionowych spodniach i patriotycznych bluzach. Nigdy jeszcze nie działał z facetem, ale chciał spróbować. Bez ceregieli stwierdził, że chciałby zerznąć mi pysk, zamiast wydawać dwa razy w tygodniu hajs na dziwki z okolicznego burdelu. Umówiliśmy się w piwnicy z samego rana po jego pracy.
Następnego dnia o 6.00 kończył nocną zmianę, więc od razu po robocie miał zejść do piwnicy. Czekałem na niego koło siódmej, bo musiałem mu dać czas na dojazd na naszą dzielnicę, bo pracował poza miastem. Kręciłem się w zakurzonym, betonowym labiryncie piwnicy, czekając na sąsiada. Do wózkowni zszedł męski ziomek ubrany w czarną bluzę i materiałowe ciemno spodnie. Miał na sobie sportowe buty firmy Nike. Miał męską twarz, krótko ścięte włosy na trochę kanciastej głowie. Spojrzałem się na niego, a on zniknął w pomieszczeniu. Wgramolił do środka swój rower i zamknął drzwi. Podszedł do mnie kozacki krokiem.
- Siema. Masz może szluga? – to był nasz znak rozpoznawczy.
- Siema. To jak działamy? – zapytałem się będąc wpatrzony w jego krocze. Łapczywie położyłem swoją dłoń na jego niewielkim wybrzuszeniu, a on trochę nerwowo skierował się w stronę jednego z głębiej położonych korytarzy piwnicznych.
- Spokojnie młody. Jarasz?
- Nie. Ale mi to nie przeszkadza.
Włożył peta do ust i odpalił zapalniczką. Zaciągnął się raz i trzymając w ustach fajkę, odchylił gumkę dresu, odsłaniając mi jeszcze leżącego kutasa, z krótko przystrzyżonymi włosami łonowymi. Skinął na mnie, żeby mnie zachęcić do roboty. Nie musiał mi nić mówić, czy sugerować. Grzecznie kucnąłem przed nim i zbliżyłem twarz do jego fiuta. Do moich nozdrzy doszedł zapach potu, mieszający się z wonią źle strzepniętego moczu. Przez całą nockę ten ogór kisił się w jego spodniach, a teraz czekał na profesjonalną robotę. Miałem go wypolerować dokładniej niż dziwka, a mój sąsiad miał na tym spotkaniu oszczędzić stówkę. Bo ja robiłem to z czystej perwersyjnej przyjemności.
Mój język zaczął muskać skórę jego pały, ślinić ją centymetr po centymetrze,, aż zaczęła rosnąc w moich oczach i twardnieć. Spojrzałem w górę. On przyglądał się mi, pozwalając działać. Zacząłem więc posłusznie opierdalać mu pęto, wykonując koliste ruchy językiem dookoła jego żołędzia, drażniąc przy okazji wędzidełko. Później grzecznie nadziałem swoje gardło na jego pal, który gładko wszedł po same jaja, aż nosem dotknałęm jego podbrzusza. Zacząłem gwałcić swój pysk jego kutasem, śliniąc się przy tym niemiłosiernie, a przy okazji mocząc jego spodnie. Działałem jak maszyna do lodów. Krztusiłem się, śliniłem, dławiłem, po oczach spływały mi łzy, ale nie przerwałem nawet na chwilę. Do momentu, aż jego dłoń spoczęłam na mojej głowie, dociskając do krocza. Wtedy zalał mi pysk świeżą gorącą spermą.
- Miałeś rację, że lepiej niż nie jedna dziwka opierdalasz kutasa – pochwalił mnie, gdy ja czyściłem jego kutasa, żeby mógł go schować do spodni – Podaj numer telefonu. Będziesz mi ssał kutasa kilka razy w tygodniu po sąsiedzku.
Grzecznie podałem mu swój numer i umówiliśmy się na czwartek, ale tym razem u mnie na mieszkaniu. On poszedł do siebie do mieszkania, pójść spać. Ja wróciłem do swojej sypialni, rzuciłem się na łóżko i musiałem spuścić balast z jąder po tej zajebistej akcji. Dostałem od niego sms’a, w którym zapełnił mnie, że następnym razem będzie ostrzej.